sobota, 28 lutego 2015

Wiem leniuch ze mnie!
Wybaczcie (jeśli ktokolwiek to czyta!) już się biorę za siebie.
Błagam, jeszcze chwila.

czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 12

Siedzieli na kanapie oglądając telewizję. Leciała jakaś amerykańska komedia. Spojrzała na swojego męża. Tyle lat są już po ślubie, mają dwójkę dzieci. Przecież to normalne życie prawda?
-Normalne życie do cholery!-myślała zdenerwowana-Ale...jeśli on wróci? Skoro Daniel powrócił to... A nawet jeśli, to  Daniel by im o tym powiedział... no właśnie- Daniel.Co on sobie wyobrażał? Zjawi się i co? Nagada bzdur Agacie, namąci jej w głowie...
-Co się stało? Wyglądasz na zdenerwowaną- wyrwał ją z zamyślenia głos męża.
-Bo jestem... Ta cała sytuacja  Nie możemy teraz udawać, że jesteśmy nie świadomi tego co się dzieje.
-W takim razie co mamy robić?
-Powiedzieć jej prawdę.
-Jak to?!- wstał z kanapy wzburzony - Tyle starań by w końcu normalnie żyć! By zabrać ją z tego cholernego miejsca! 14 lat wpajania jej, że jest ziemską dziewczyną! By "miała lepiej''! To wszystko na  nic?
-Nie wrzeszcz tak! - w ślad za mężem podniosła się z kanapy.
-Nie ma jej w domu! A Szymek? Cóż z tego, że usłyszy? Nie zrozumie ani słowa!
-Nie ma jej?- usiadła zaniepokojona. - Jak to? Przecież  jest taak późno- spojrzała na zegarek.
-Czy nie tego dla niej chcieliśmy? Normalnego życia? A co robią normalni 14-latkowie?
-Oh nie! Oni ją zgorszą! Ci ziemscy idioci!
-A kto miał ją gorszyć? Daniel? Izajasz? Proszę Cię! Tu na ziemi jest inaczej! Mieliśmy nadzieje, że na Ziemi będzie bezpieczniejsza!
-Masz racje... nastolatki tak mają nie? Przecież dopiero 20... Przesadzam. Tyle lat na Ziemi  zmienia mnie. Oh.. zapomnijmy o tej rozmowie.



-A więc 2b powiadasz?
-Tak 2b.
-Będziemy razem  w klasie Aguś.
-Mówiłam Ci coś na temat używania ''Aguś'' .
-A tak w ogóle to skąd się tu przeprowadziłaś?- zapytał blondyn po chwili
-Z Lublina.
-Nie aż taak daleko.
-Moja mama wcześniej tu mieszkała.
-Czyli jesteś rodziną Gośki!
-Nie, znaczy... nie wiem.
-Jak to? Przecież...
-Skończmy ten temat co?- przerwała mu zdanie.
-Nie tak agresywnie.
-Tu mieszkam- powiedziała nie zwracając uwagi na chłopaka.
-Hmm... ładny żywopłot.
-He, dzięki.
-To co buzi na dobranoc?
-Jest jeszcze jasno a ty idziesz spać?
-Z tobą mogę nawet teraz- zbliżył się do niej łapiąc ją w talii. Jego twarz niebezpiecznie zbliżała się do twarzy Agaty. Już prawie dotykał wargami jej warg.Nagle dziewczyna wyrwała się z ramion Adriana
-Co jest?- zapytał zdezorientowany.
-Co? Nigdy żadna Ci nie odmówiła, co? Żadna nie dała Ci kosza? Tylko ty wszystkie ogłupiałeś, tak? ''Doświadczony'' w związkach, co? Pieprzony Casanova! - odwróciła się, trzasnęła furtką  i wbiegła jak najszybciej do domu.
-Zadowolony? - powiedziała w myślach- właśnie zniszczyłeś piękną chwilę.
-On nie jest dla Ciebie!- głos Daniela odbił się echem po jej głowie.
-I co z tego?! Przecież wiem, że to mogło trwać najwyżej miesiąc! Ale mogło...
-Przepraszam...- Zdjęła buty i spojrzała w lustro w wiatrołapie. Odbijała się w nim sylwetka Daniela.
-Dlaczego mnie od niego odepchnąłeś?
-Nie wiesz co się stało...
-A on niby wie?
 -Agatko, już wróciłaś?-usłyszała głos mamy.
-Tak! A z  Tobą- spojrzała w stronę lustra, lecz nie widząc nic poza swą twarzą.- jeszcze pogadam.


-Idioto! Byłeś tak blisko!
-To Daniel! On tam był! 
-DANIEL? Co on tu do cholery robi?!
-Też nie wiem, sprowadził nas
-Agatę też?
-Nie!Tylko siebie i mnie. Sprowadził do Pustki... walczyliśmy...
-Nic nie zauważyła?
-Ten idiota chyba nie wziął pod  uwagę środków bezpieczeństwa,ale zadbałem o to.
-Kto wygrał?
-Biliśmy się równo. Ale zanim dobrze go pieprznąłem uciekł.
-Tchórz.
-Ale Agata  uciekła... Może on coś jej powiedział?Ma na nią ogromny wpływ.-Myśli, że nas przechytrzy?


Znów był sam.Chociaż w okół zawsze widział tylu ludzi. Tu na Ziemi, mogli się zestarzeć, mogli posmakować głupoty i nieświadomości. Gromadzić nie potrzebne informacje. Błędne, prawdziwe...
Ale przecież nie ma prawdy, nie ma kłamstwa.Te dwa terminy zależały tylko od wieku i miejsca, w którym się znajdowali. Ale to wszystko jest jakby kłamstwem. Choć nie istnieje, już nie, jeszcze nie.
To takie dziwne. Gdy będę w domu Ziemia nie będzie istnieć.Gdy jestem tutaj- będzie nieskończona.
Czym jest więc czas? Cyferkami na godzinach? Ludzie są śmieszni, godziny, minuty, cyfry. Jakby chcieli złapać czas, a tak się nie da...
Czas.. Podobno według tutejszego czasu był tu już 14 lat. Ale dopiero od 4 miesięcy, ktoś wie o jego istnieniu. Choć według jego czasu wciąż był w Źródle.
Wiedział jedno- był sam.
Patrząc na Agatę- jak dorasta. Jak w szybkim tempie jej włosy stają się ciemniejsze, jej rysy wyraźniejsze, usta pełniejsze, jak jej oczy stają się  namiastką nadziei, rozbrzmiewając  pięknie zielonym kolorem. Odnajdzie swoje szczęście, jest do tego zdolna.
A on? Błąkał się odkąd opuściła Źródło. Dlaczego nic nie pamięta? Kurwa!Tyle przeżyliśmy a teraz mnie nie pamięta? NIC nie pamięta!!
A ja się błąkam i patrzę na nią, nie mogąc jej dotknąć, choć tyle razy obejmowałem ją, pomagałem.Ale ona nie wiedziała, nie czuła tego tak jak trzeba.
Powiedzieć jej prawdę?Czy nadal zgrywać szopkę, że jest jej bratem?


 Przyglądała się swojej twarzy w lustrze.Nie była Miss Universe. Ale przynajmniej była.
Czekała aż zobaczy Daniela. Nie wiedziała czemu, ale jego obecność ją uspokajała, choć niby był cały czas...?
Co to wszystko oznaczało?Czy jest to dobre, czy złe?Czy niewiedza okaże się lepsza?
Właściwie to kim jest Daniel?Kim są jej rodzice?Małgosia? Kim jest ona sama?
Czemu Daniel powstrzymał ją od pocałunku z Adrianem? W sumie, czemu aż tak się zdenerwowała, mogła przecież skłamać,że... to jej pierwszy pocałunek, wstydzi się, cokolwiek!
Czym tak naprawdę jest Źródło,  o którym mówiła mama?


Siedziała zapatrzona w zachód słońca.Zbliżały się jej czternaste urodziny. Dwa bilety na koncert jej ulubionej kapeli rockowej- prezent na urodziny- leżały na biurku.
-Ciekawa jestem sprawy z Magdą, co tym razem wymyśli,żeby się ze mnie pośmiać.Jaka to ulga,że dojeżdża busem, bo nie wytrzymała by już jej w drodze do domu.
Właściwie, to już nie pamiętała o co poszło. Co takiego złego zrobiła Magdzie, że zaczęła się czepiać.Ale chyba najważniejsze jest to, że ma swoją paczkę i zgraną klasę. Chyba...
Wszystko było na miejscu a jakby czegoś brakowało. Przyjaciele, rodzina,dach nad głową, chłopak...
Chłopak w pewnym sensie.
To takie śmieszne jak tylko o tym pomyśleć. Maks był przecież przyjacielem, a jednak przytulał całował, mówił ''kocham''. Ale przecież oboje szukali ''partnerów''. To naprawdę dziwne,że mają dopiero po 14 lat, są blisko urodzenia, a czuje, że będą blisko aż do śmierci.
A mimo tego niesamowitego uczucia, oni są ''przyjaciółmi'',choć oboje czują to samo.
-Ciekawe jaka jest ta nowa dziewczyna, skoro wszyscy sądzą, że jesteśmy rodziną.
 -------------------------------------------------------

Więc może w końcu ujawnię się jako autorka.
Powiedzie co sądzicie, podoba się, czy nie? Może jakieś propozycje na zmiany? 
Jeśli pojawił by się błąd ortograficzny lub interpunkcyjny- proszę mówcie, poprawie, zapamiętam na przyszłość ;)


















niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 11

Parę minut później wchodziły już do budynku szkoły. Pierwsze co zobaczyły to korytarz ciągnący się przed nimi. Na jego końcu znajdowały się schody.  Na pierwszych drzwiach od lewej znajdowała się napis ''sekretariat'.
-Dzień dobry- powiedziały wchodząc.
-Dzień dobry - usłyszały  średnio przyjemny głos sekretarki.
-Nazywam się Dorota Młynarska, przyniosłam świadectwo córki.- położyła dokument na biurku.
- A tak, Agata jak mniemam?
-Tak proszę pani.
-Zaraz, gdzieś tu przygotowałam papiery...-mówiła szukając czegoś po szufladach.
-Ach tak. Tu są. Podpisz tu.- wskazała miejsce na kartce.-To Twoja nowa legitymacja - podała dziewczynie świstek papieru, który miał zaświadczać,że odtąd  jest uczennicą jedynego gimnazjum na tej wiosce.
- Zostałaś zapisana do klasy 2B, tam jest najmniej dzieci- tylko 16.
-16?- zaśmiała się zdziwiona dziewczyna.
-Przykro mi, to nie Lublin.-zaśmiała się,teraz już trochę milsza sekretarka.
-Mogę znać nazwisko  mojej wychowawczyni?
-Pani. Ela Michalska. A rozpoczęcie jest o 10.
-Dziękujemy.- powiedziała Dorota. - Chodź Aga idziemy.
-Do widzenia.
-Do widzenia.



-Ty idioto!-Krzyknął rozwścieczony do tego idioty, który śmiał zwać się jego synem.
- Tato błagam myślałem...
- Ty nie myślisz! Mówiłem Ci! Ona jest zbyt delikatna, wszystko zepsułeś. Miałeś się do niej zbliżyć, a zrobiłeś coś zupełnie odwrotnego!
-Mogę zmienić postać i...
-Nie! Nie zasłużyłeś  na Energię!
-Więc spróbuje
-Spróbujesz? Spieprzysz to jak zwykle...
-Użyje Uroku.- powiedział blondyn, spoglądając w stronę ojca z bajeranckim uśmiechem.
-Masz aż tyle mocy?
-Dam sobie radę.
-To twoja ostania szansa, jeśli Ci się nie uda... - tu zrobił pauzę na spojrzenie w stronę okna.-  wiesz co się stanie... - Chłopak spojrzał zdziwiony na plecy ojca. Po plecach przeleciał dreszcz na wspomnienie ostatniej takiej kary.
-Nie, nie  był byś w stanie -powiedział w końcu chłopak. Starszy mężczyzna odwrócił twarz i uśmiechnął się złowieszczo.
- Na twoim miejscu nie był bym tego taki pewny.- Podszedł do  syna.
-Lecz teraz zajmij się naszą Agatką,  spraw by odradzał się w niej na nowo strach sprzed roku, a potem bądź plastrem na tą ranę. To bardzo drastyczne, gdy fundamenty na, których budujemy nagle się załamały.- spojrzał na przestraszonego pierworodnego. - Jeśli wiesz o co mi chodzi...
-Tak ojcze.



Dziewczyna poprosiła mamę by podwiozła ją pod bibliotekę.
-Dzień dobry pani Różo - powiedziała zdezorientowana gdy nie zobaczyła bibliotekarki przy biurku.
- Dzień dobry- usłyszała głos kobiety- spokojnie, ustawiam książki. Zechcesz mi pomóc?
-Oczywiście- weszła między regały. -Przyszłam oddać książkę.
-Już ją przeczytałaś?
-Tak- uśmiechnęła się.
-Trzymaj to na chwilę - podała jej parę książek.
-Mam do pani pewne pytanie.
-Słucham Ciebie kochaniutka.
-Odkąd tu przyjechałam każdy się mnie pyta czy jestem rodziną Małgosi Młynarskiej, kim ona jest?
-Małgosia? -uśmiechnęła się kobieta.- miła dziewczyna,  w Twoim wieku,przychodzi tu często.
-Ach tak... będzie ze mną chodziła do klasy, wie pani?
-No widzisz, sama ją poznasz.- zaśmiała się.
Układały książki pół godziny rozmawiając.
- Dziękuje za pomoc.
- Nie ma za co proszę  pani.
-Wpadaj do mnie częściej - zaśmiała się kobieta. 
-Czemu nie? Do widzenia !- krzyknęła wychodząc.Było już około 18, słońce po woli zbierało się do zachodu . Zadzwoniła do mamy,żeby mile poinformować ją,że spędziła ostatnie półgodziny w bibliotece, i że nie spotkała się z żadnym chłopakiem.
 Szła boczną ulicą.
-Nie boisz się iść sama? - niemal podskoczyła  słysząc ten głos. Natychmiast się odwróciła.
-Śledzisz mnie?!- krzyknęła do blondyna.
-Nie.- zaśmiał się- tak się składa,że mieszkam w okolicy.
-Aha.
-Może Cię odprowadzę?
-Hmm pomyślmy- będziesz wiedział gdzie mieszkam..
 -O tym nie pomyślałem.
-Gdzie mieszkasz?
-Powiem Ci jeśli dasz mi  się odprowadzić .
-Hmm no dobra.-uśmiechnęła się do chłopaka- w sumie - pomyślała-  chyba mam prawo po prostu jarać się jakimś chłopakiem,nie? Byłam napaloną 12-latką gdy pojawił się Rafał.Może...
-Co taka smutna?
-Nic.
-Coś,coś tylko nie chcesz mówić!- Agata dopiero teraz zauważyła jego lazurowe oczy, jego dołeczki gdy się uśmiechał,jego wydatną szczękę,jego mięśnie rysujące się pod cienką koszulką. Jego wszystkie atrybuty zobaczyła dopiero teraz, jakby zachodzące słońce rzuciło na nią jakiś urok.
-To... Oh, nie! Za mało Cię znam.
-Rozumiem.
-Spacerujemy razem  o zachodzie słońca, jakie romantyczne.- Zaczęli się śmiać.
- Tak w ogóle to skąd jesteś?





Patrzył na tą pieprzoną scenkę miłosną i żałował,że nie jest na miejscu tego idioty.
-Nie wiedziałem,że potrafisz używać Uroku ty gnojku.-mówił niby do chłopaka, lecz wiedząc,że i tak nie słyszy.
-Ty jebany chuju, jak mogłeś ją tak zranić- mówił sam do siebie- te wszystkie kłamstwa. -w duchu przeklinał,że jest nieśmiertelny, chciał umrzeć, zrobił by wszystko by ją dotknąć.
-Agata, przepraszam...

















poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 10

Ubrała się w piżamę i poszła do pokoju. Pościeliła łóżko.
-Daniel, a Szymek ... on przecież wie ,że tu jesteś .
- Dziwisz się ,że jeszcze się nie chwalił ? 
- Tak ,przecież małe dzieci takie są . Paplą wszystko. 
-Posłuchaj , to ... sama się zapytaj. 
- Ale przecież ...
- Nie mogę Ci mówić rozumiesz?
- Czemu?- Usiadł na krześle obrotowym.  Włączył laptopa i wystukał  na klawiaturze jakąś piosenkę . (https://www.youtube.com/watch?v=Xdrf0Z0L_3Y)
- Zaraz, ty możesz ingerować w ten świat ? Przecież jesteś jakby duchem czy coś ... 
- Jakby... - Piosenka grała , a Aga usiadła na łóżku . Patrzyła na swojego brata.
- Jakbyś teraz wyglądał w moim świece? No wiesz jako 17latek ?
-Hmm... Jakoś tak - Nagle urósł jakieś 15 centymetrów , włosy wyjaśniały . Piegi prawie zniknęły .Twarz wysmuklała . Urosły mu mięśnie . 
- U la la. Widzę ,że byłbyś kocimiętką na laski .
- Może ... - zaczęli się śmiać . 
Usiadł na łóżku obok Agaty. Piosenka nadal grała. Przysłuchali się tylko ostatnim słowom:
''A ja nie mam nic
I choćbym bardzo chciał
A mogę dać Ci siebie
Tylko tyle mam
Lecz czy to wystarczy
gdy tylko siebie dam? "

-To co starczy ? -zaśmiał się przytulając się do niej .
-Hmm,może jak odpowiesz na parę pytań.
-Może jutro ? 
-Dobra. 


Parę godzin później obudził ją szturchając jej ramie .
- Ej , rodzice  wrócili !
- Może schowasz się do szafy ? -zaśmiała się wyrwana ze snu . 
- To nie jest śmieszne , muszę znikać . 
- Ale mówiłeś ,że jesteś
- Zawsze, tak tak . Ale to zbyt skomplikowane  . 
-Zmieniasz zdanie szybciej niż jakakolwiek kobieta jak to rob -  zanim skończyła już go nie było. 
- Tchórz ! -krzyknęła .  Nagle drzwi uchyliły się . 
- Aha na pewno Cię  nie ma , hmmm czyżby to krwawa Marry otwiera drzwi ? 
- Słuchaj - posłyszała szept, lecz to nie był raczej głos Daniela. Podeszła do drzwi .
-Co jej powiedziałeś ?! - usłyszała głos mamy. Ewidentnie próbowała mówić cicho .
- Że umarł bo potrącił go samochód . 
- Nie, to pierwsze.
-Że jest był jej bratem . 
- Co? 
-  Sam tak powiedział . Nie wiem dlaczego , kazałem mu przerwać.
- Jak on mógł ?  Zapomniał co się stało ? Zapomniał ? Sam dobrze wiedział czemu opuściliśmy   Źródło , a teraz ... 
-Wiem , ale wiesz jak bardzo ... co do niej czuł. 
- Wiem . Dlatego powinien chcieć jej bezpieczeństwa . Dlatego powinien zostać w ukryciu .

Sunęła się na podłogę . 

-Daniel... co tu się dzieje ...


Dni mijały , a Agata coraz bardziej gubiła się w tym wszystkim .
Zastanawiała się czym jest ,,Źródło'' , które rodzice  rzekomo opuścili . No i kim tak naprawdę jest Daniel . Kim jest ona ? 
Już od tygodnia nie widziała swojego starszego brata, czy kim od tam był. Nie odezwał się , choć wołała go tyle razy . Tak bardzo chciała by znowu przy niej był . Nie musiał by odpowiadać na pytania , byle by tylko był ... 

Przez tydzień , wychodziła z pokoju tylko po to by pójść do łazienki . Choć z chęcią postawiła by sobie chociażby nocnik w pokoju , by tylko nie odzywać się do ludzi . 
Czytała książkę , którą wypożyczyła wtedy w bibliotece . Opowiadała o Casey , która była owocem jednej nocy - jej maki Caroline i sławnego terapeuty Conniego , który nie odezwał się do córki nawet słowem . Po jego śmierci okazuje się ,że zapisał Casey dom w  spadku .
Czytała ją wiele razy , tak jak praktycznie wszystkie książki w jej pokoju . Przerobiła nawet Pana Tadeusza.  Dokładnie w poniedziałek o 8 rano do jej pokoju wparowała mama. 
-Wiem ,że prawdopodobnie ktoś złamał Ci serce , albo tęsknisz, albo po prostu masz coś w rodzaju depresji , ale słońce trzeba Ci kupić książki i inne duperele do szkoły.  A zaraz będzie wrzesień.
- Agata przekręciła się  na drugi bok , twarzą do ściany . 
- O nie Aguś, na dworze jest ponad 23 stopnie Celsjusza a ty mi się tu kołdrą przykrywasz? - Szarpnęła kołdrą i zrzuciła ją na podłogę. 
- Już wstawaj .
-Mamoo - jęknęła dziewczyna.
-Już wstajemy - uśmiechnęła się mama. 
- Uwaga powiem wiersz - wstała  , i zrobiła poważną minę.
- Gdy się wypełniły dni / i przyszło kupić książki latem / Chyżo z łóżka wstali i na miasto szli / Agata wraz z bratem - Zaczęły się śmiać .  
- Lepiej się ubieraj .
- Okey.
- I pościel łóżko .- dodała wychodząc z pokoju 

 Po 10 minutach Agata była już gotowa do wyjścia. Spięła włosy w dwa kucyki sięgające jej do piersi. Wzięła pierwszy lepszy t-shirt i szorty. Zjadły śniadanie i wyszły . 

W sumie to i tak już wszystko jest bez sensu. Może po prostu jestem chora psychicznie? Może tylko wyobrażam sobie Daniela?I to wszystko? No niby ,że był moim bratem... może obudziły się we mnie te wspomnienia, które rodzice chcieli ze mnie wyprzeć? I to wszystko miesza się w mojej głowie? Chciałabym wylądować w psychiatryku , ale najpierw muszę im pokazać ,że zwariowałam.
Nie... właściwie czym jest do ,,Źródło '' ?Muszę wypytać mamę .
A ,żeby to zrobić muszę wstać z tego cholernego łóżka. 
-Jutro o 8 wstań , zobaczysz .
-Daniel ?!- zerwała się nagle .  Nic nie widziała w mroku. Poczekała aż jej oczy przyzwyczają się do ciemności . Jedyne co zobaczyła to jej meble .
- Wstanę - powiedziała ni to do siebie, ni do Daniela .


Wygląda jak trup, cała blada - myślała patrząc na swoją córkę. - Dużo jej nie dało siedzenie w tym pokoju . Mieszkamy tu tylko dwa tygodnie, a ona już ma złamane serce , szybki jest ten chłopak ,że uwinął się ze zranieniem mojej córki w tydzień. Tacy teraz są  , cwaniaki jedne. - Kupiły już podręczniki  . Teraz jechały szkoły,żeby dać do sekretariatu świadectwo Agaty.
-Nie przejmuj się skarbie .- powiedziała widząc  smutną twarz córki opartą o szybę samochodu
-Niby czym ? 
- A niby dlaczego siedziałaś tydzień w pokoju ? Powiedz mi tylko jego nazwisko , chcę wiedzieć czy znam jego matkę . 
- Mamo,  tu nie chodzi  o chłopaka.  No i jak możesz znać jego matkę? Przecież nie jesteś stąd.
- Jestem . - powiedziała nie chętnie po paru minutach.
- CO ?!
- Wiem , wiem . Teraz jest odpowiedni czas ,żeby porozmawiać o tym z Tobą. 
- Skoro zwlekałaś 14 lat ... - zatrzymała samochód przed szkołą.
- Mieszkałam tu. Spędziłam tu dzieciństwo. Twoi dziadkowie stąd pochodzili . Gdy zginęli tu w wypadku samochodowym miałam 26 lat. 
- O dziadkach akurat wiem ... 
- Nie chciałam znać tego miejsca. - mówiła dalej ,ignorując córkę. A w jej głowie narastało pytanie: ,,Jak długo będziemy ją okłamywać ?'' - Skontaktowałam się z ciotką z Lublina. Kupiłam bilet na pociąg .  Na stacji ... - uśmiechnęła się - poznałam Twojego ojca...  zamieszkałam u ciotki . A po 2 latach znaleźliśmy mieszkanie. Wzięliśmy ślub , i w naszym życiu pojawiłaś się ty, no a potem Szymek ...
- No i Daniel . 
- Co ? 
- Daniel .
- Taak... wiesz, to było dla nas trudne... rozumiesz, mechanizm wyparcia. 
-Rozumiem .
-Nie kochanie, jeszcze nie wiesz co to stracić własne dziecko - ty kłamliwa suko  ,myślała .
-Mamo... - poczuła rękę córki na plecach . - Już dobrze, nie przywrócisz go do życia , mamo nie płacz  - Nie płakała , nie płakała przez  Daniela. Płakała przez to kim była. Jak wielkie błędy popełniała. Jak bardzo kłamała . 
- Już dobrze kochanie, nie spotka Cię już żadna krzywda.
- Nic złego się nie stało mamo .
-Jeszce nie  - pomyślała.


































sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 9

Niemalże biegiem wracała do domu. 
Znajdował się na ulicy Leśnej . Wśród kilkunastu innych , starych lub nowych budynków mieszkalnych. W przeciwieństwie do jej dawnego domu był parterowy. Działka , na której się znajdował była oddzielona od reszty świata  żywopłotem . Wysoka, drewniana  furtka była obrośnięta liśćmi . Agata śmiała się ,że to Tajemniczy Ogród. Pośpiesznie położyła rękę na klamce furtki i pochyliła drzwi. Przed domem w rogu działki rósł sumak .  Przed nim znajdowała się rabata z bratkami , i ozdobnymi kamykami. Trawnik przed domem nie był nie wielki, dopiero za domem zaczynał się prawdziwy ogród. Agata szła betonowym chodniczkiem do domu. Budynek był pomalowany na kolor brzoskwiniowy . Do drzwi prowadziły trzy schodki i mały ganek z drewnianymi ścianami . Weszła do wiatrołapu - małego , kwadratowego pomieszczenia  z szafkami na buty , kurtki i dużym lustrem . Rzuciła  fioletowe trampki na podłogę . Przeszła do kuchni zostawiając zakupy i pobiegła do swojego pokoju na końcu korytarza. W dzień przeprowadzki zastanawiała się gdzie schować album i fiołkę z różowym płynem znalezione na strychu . Bała się ,że gdy schowa je do , któregoś  z pudeł z jej  rzeczami rodzice znajdą je i zabiorą. Wzięła je więc do swojej torby , w której trzymała książki , wodę i MP3 na czas jazdy .
-Mogłam obejrzeć ten album na mieście ,żeby rodzice nie widzieli .- myślała sfrustrowana. Zamknęła drzwi na klucz. Całe szczęście ,że miała taką możliwość .Wyjęła ostrożnie album z torby. 
Pierwsze strony były takie same: rysunek szafy ,  zdjęcie Daniela , narysowana róża , jezioro. Wypatrywała drobnych szczegółów . Przy brzegu jeziora rosło parę drzew , jakiś domek , właśnie zachodziło słońce ,więc na wodzie odbijało się światło . I ten podpis : ,,Małgosia '' . 
-Tu musi mieszkać jakaś Małgosia , i to Młynarska. Muszę ją poznać . Może zapytam się bibliotekarki ? Powiem ,że może to naprawdę być jakaś córka ciotecznej babki ojca czy coś . Albo nie, powiem prawdę : Wszyscy się mnie pytają czy jestem jej rodziną  i chcę wiedzieć kto to . Na pewno mi powie.  - po dokładnym  przećwiczeniu co powie bibliotekarce , nadal próbowała wypatrzeć jakiś szczegółów na zdjęciu . Skapitulowała i przekręciła na następną stronę . Była pusta, następna też i kolejna. 
-CO ?! - krzyknęła przerażona - ten album mógł mnie doprowadzić do tego , czego nie może powiedzieć mi Daniel!! Może zostawił tam jakieś wskazówki !! Nie!! - zrozpaczona rzuciła albumem o podłogę .
- A ten purpurowy płyn... - sięgnęła to torebki - supervacuis- odczytała z etykiety.  - Co to może znaczyć? - położyła buteleczkę na biurku i włączyła laptopa  . Sprawdziła słowo w tłumaczu . 
-,,Niepotrzebny''  . Więc co robił w kufrze na strychu? I gdzie TERAZ jest ten kufer? W tym domu nie ma strychu .Pewnie rodzice go ... -  monolog przerwało pukanie do drzwi .
- Aguś masz reszty ? 
- Taak, tak mamo w torbie czekaj już Ci daje . - Schowała buteleczkę do szafki nad biurkiem . Otworzyła drzwi . Mama oparła się o próg  . 
- Już Ci daje - mówiła a grzebiąc w torbie . 
- Co to za zeszyt na podłodze? - powiedziała mama, próbując ukryć zdenerwowanie , co się jej nie udało .
- Jaki ze... Aa ten ! No bo ja... no bo ... to jest - jąkała się kopiąc go pod łóżko . - To jest... BO JA GO KUPIŁAM NA MOJE ZDJĘCIA! TAK ! BĘDĘ FOTOGRAFOWAĆ!To jest ten... album na zjdęcia
- Fotografować ?
- Tak właśnie - powiedziała już odważniejszym tonem . - Pożyczę aparat od taty i będę robić zdjęcia. Już nawet kupiłam sobie album, taki w stylu hipster. 
-  W stylu hipster... aha  - powiedziała trochę zaskoczona. - Fajnie, że masz zainteresowania skarbie... - po długiej pauzie dodała - Za chwilę będzie obiad . Spaghetti. Zejdź ... znaczy przyjdź . Ciągle zapominam,że ten dom jest parterowy . - Zaśmiała się . 
-Dobra  , zaraz przyjdę .- uśmiechnęła się . 
- To do zobaczenia . 
- Do zobaczenia  - gdy tylko usłyszała ,że mama już poszła opadła na łóżko . 
-Było blisko .


10 minut później schowała album i buteleczkę do  małej szufladki w biurku , o której nie wiedzieli rodzice. Znajdowała się z boku ścianki , jakby jakiś zamyślony stolarz  umieścił ją tam na opak. Dzięki czemu przez lata była idealną skrytką . 
Poszła do kuchni gdzie zobaczyła już wszystkich przy stole. 
- No jesteś nareszcie ,siadaj . - powiedział tata . 
- To kiedy pierwsza sesja Aguś ? - zapytała mama . 
- No - zaczęła  nie wiedząc co powiedzieć . 
-  Zaraz jaka sesja? - Odezwał się tata .
- To Aga nic Ci nie mówiła? Przecież miała pożyczyć od Ciebie aparat . 
- No właśnie tato  - powiedział Agata spoglądając prosząco na tatę i kopiąc go lekko pod stołem . Tata załapał  . 
- Aaa , tak tak . Zapomniałem . Wiesz mam głowę w chmurach . Mam ważny projekt do wykonania w pracy no i wiesz... no tak Aga pytała się o aparat , tak tak . 
- To kiedy pierwsza sesja? - spytała ponownie mama.
- Myślałam o najbliższym piątku. Zamierzam zrobić ,,cztery pory roku miasta ''. To trochę potrwa , ale efekt będzie wspaniały . 
- Mogę Ci pomóc obsługiwać sprzęt. Jak ustawiać obiektyw, naświetlenie i takie tam .-Powiedział mrugając tata z uśmiechem  . 
- A ja też mogę bić zdjęcia? - zapytał Szymek  .
-Robić zdjęcia , nie bić . Hmm czemu nie ? - Odpowiedziała mama.
- No nie wiem , Dorotka . Bo wiesz , mały może nam przeszkadzać.
-Bez przesady Radek . Możecie  go wziąć , gdyby przeszkadzał pójdziecie sami kiedy indziej . 
- Wiecie co , na mieście jest skwerek ,  z super fontanną . Mogę tam zabrać Szymka. - zasugerowała Agata zmieniając temat.
- Fontanna? - zapytał Szymek . 
-Taaak. Może weźmiesz swój statek  i pobawimy się w piratów ? 
- Taak! Mamo , mamo mogę ?! 
- Jasne skarbie. A może pójdziemy wszyscy ? Z chęcią zobaczę ten  skwerek . 
- No może...
- A co Ty na to Dorciu ,żeby dzieciaki poszły na spacer a my pójdziemy do restauracji?
- Tutaj jest restauracja? 
- Tu tylko pizzeria, ale możemy pojechać do miasta .
- Hmm - uśmiechnęła się mama. - Dobrze. 


Pół godziny później Agata wyszła z domu z Szymkiem a rodzice szykowali się do wyjścia. 
Szybko doszli na skwerek .
- Zobaczysz Szymek jaka fontanna .
- Łał ! 
Szymek od razu wrzucił swój plastikowy statek do fontanny .

- Czyżby to pirat Szymon ?
- All All
- Arr Arrr chyba się pomyliłam kamraty.
-To ja!!
- Pirat Szymon ?!
- Taaak!!
Bawili się tak jakiś czas. 

-Cześć - usłyszała znajomy głos za jej pleców .Odwróciła się błyskawicznie. 
- To ten  blondyn ze sklepu , czego on chcę ? -pomyślała zirytowana. - cześć .
-Nie wiedziałem ,że masz brata. 
- No widzisz. - Odwróciła się z powrotem do Szymka. - Hmmm, Daniel mówił ,że podobno jest ze mną zawsze ... - myślała uporczywie. Spojrzała na tafle wody przypominając sobie jego odbicie w lustrze ,  w szpitalnej windzie. Zobaczyła jego twarz, Mrugnął do niej . 
- W co się bawicie ? - zapytał blondyn .
- W pilatów ! - krzyknął Szymek . 
-Daniel- myślała Agata - weź mu coś zrób  , niech się odczepi. 
- Ale niby jak ? - usłyszała głos starszego brata - co mam zrobić ? 
-No nie wiem  , nasraj mu na łeb gołębiem , albo poproś cicho Szymka ,żeby go ochlapał wodą czy coś ... 
- Gołąb? Hmm ...
-Coś się tak zamyśliła Aguś ?
- Nie mów mi Aguś , ostrzegam .
- A co gryziesz? - powiedział z bajeranckim uśmiechem .
- Bo zaraz zacznę krzyczeć ,że się do mnie dobierasz. I dodam ,,zboczeńcu '' .  - powiedziała spokojnie . - Daniel zrób coś - dodała w myślach .
- Ej ej . Nie bądź taka agresywna. Może wyskoczymy na pizze, co?
- Okey , wiesz mam wolny termin ... Za dwa ... nigdy . 
-No nie mów ,że boisz się pierwszej randki . 
- Raczej chciałabym ją przeżyć z kimś normalnym . 
- Hmm. To może zapiszę się na terapię słonko ? 
- Przydało by Ci się . -Położył jej rękę na ramieniu . 
-Bo będę krzyczeć .  - powiedziała zirytowana . 
- Oj , zapomniałem ,że to miejsce publiczne . No i Twój brat patrzy... Może pójdziemy sami na .... - nie dokończył . Nie wiadomo skąd pojawił się gołąb  . Narobił mu prosto na głowę . 
- KURWA! - Krzyknął . 
-Nie przy dziecku palancie. 
-Co mnie obchodzi ten mały smarkacz. Jebany gołąb. - Tylko zdążył to powiedzieć przyleciał drugi ptak , by poprawić dzieło poprzednika  . 
- Nosz kurde - klął wyciągając chusteczki . - Jeszcze się spotkamy Aga . 
- Tylko się najpierw umył ! - krzyknęła ze śmiechem dziewczyna do odchodzącego blondyna. 
 - Do mojej siostry się chciał dobierać tak  ?  - usłyszała głos Daniela.- Niech no tylko spróbuje palant jeden ! 
- Już spokojne poszedł sobie - pomyślała . Potem z Szymkiem znów zaczęła się śmiać . 




Po 19 wróciła z młodszym bratem do domu . Odgrzała na kolacje resztki spaghetti i położyła go spać . Potem słuchała muzyki , dość cicho by nie obudzić brata. Około 21 poszła wziąć prysznic. 
Łazienka była większa niż ta do , której przywykła. Po lewej stronie od drzwi ,długa na całą ścianę stałą wanna z prysznicem . Resztę pomieszczenia  zajmował kaloryfer , szafeczka na środki czystości .

Lubiła śpiewać pod prysznicem .Nie wiedziała czy ładnie czy nie, ale czytała ,że śpiew wytwarza endorfiny ,sprawdzała to w praktyce.
-Czego wciąż mi brak przecież wszystko mam , obcy ludzie mówią ,że wszystko jest okey
- Ładnie śpiewasz - usłyszała Daniela.
- WYPAD Z ŁAZIENKI!!!- Ryknęła . 
- Jestem Twoim bratem , spokojnie . Widziałem Cię małą jak latałaś bez majtek. 
-No właśnie, byłam mała . Małe dzieci tak mają . A teraz jestem duża , a ty jako brat powinieneś stąd wyjść! Już! 
-Obserwowałem Cię przez te wszystkie lata.
- Więc dlaczego wcześniej mi się nie pokazywałeś ?! 
- To nie jest takie proste .
- A wiesz co jest? Jak stąd wyjdziesz, czy znikniesz czy co ty tam robisz jak cię nie ma!
- Ja zawsze jestem z Tobą. Zawsze. 
- Że co?! Chcesz mi powiedzieć ,że przez te wszystkie lata po Twojej śmierci 
- W tym świecie . 
- Co  ? 
- Po mojej śmierci w tym świecie .
- Mniej więcej . Więc przez te WSZYSTKIE lata obserwowałeś mnie ?! 
-Tak.
 -Dlaczego dopiero teraz...
- Mnie widzisz? Bardzo chciałbym Ci powiedzieć .Lecz nie mogę.Nie długo się dowiesz.
- Znasz przyszłość? 
- Twoja przyszłość jest tak naprawdę przeszłością . Ten świat w chwili obecnej mojego  czasu już nie istnieje. Twój czas płynie zupełnie inaczej , więc jeszcze przez najbliższe kilkaset lat Twój świat będzie istniał .
- Tylko w moim czasie tak ? 
- Tak . W moim czasie już wspomina się klęskę  waszego wymiaru.
- Jak będzie wyglądał koniec ? 
- Nie mogę Ci jeszcze tego zdradzić. 
- Kiedy będziesz mógł? 
- Sama się dowiesz, Agatko. Teraz lepiej wyjdź z tego prysznica. 
- Nie mów mi ,że chcesz  mnie zobaczyć nago .
- Już Cię widziałem , pamiętaj ZAWSZE. 
- No taak. Czy mógłbyś... zniknąć mi z oczu? Wiesz, to trochę krępujące ...
- Oczywiście .  - Odsłoniła zasłonę  i okryła ręcznikiem ciało i włosy . 
- Daniel...
- Tak?
-Kim jest Małgosia ? 
- Ona ... nie mogę Ci powiedzieć , widziałaś to zdjęcie w albumie ale...
- Nie,znaczy nie wiem czy to ona , ale bibliotekarka mówiła coś o Małgosi mieszkającej tutaj. Musi mieć na nazwisko Młynarska , tak jak ja.
-No... ona... jest z Twojego rocznika. Mogę Ci powiedzieć ,że będziesz z nią w klasie .Ale tylko tyle.
-Dzięki ...

































































czwartek, 1 stycznia 2015

Rozdział8

Moje postanowienia noworoczne kazały mi tu wrócić ,by to dokończyć :)
  ----------------------------------------------------------------------------------------------------

Był już sierpień , gdy Szymek bezpiecznie trafił do domu . Tydzień po jego powrocie rodzina Młynarskich rozpakowywała już swoje rzeczy w nowym domu, w małej miejscowości , bez praw miejskich na Mazowszu .
Rodzice nie bardzo chcieli wiedzieć jak , ważne było to ,że Szymon wrócił do domu.
Agata zaczęła zastanawiać się nad sobą i budować odwagę i pewność siebie , którą tak skrycie chowała przed światem .
Jak na razie przestała prostować swoje włosy . Teraz były lekko pokręcone , średniej długości , koloru rudo -blond. Piegi dodawały jej uroku .Nie była wielką seks-bombą. Nie miała też kompleksów.   Jak na razie nikogo tu nie znała. Choć wszyscy już mówili o niej i jej rodzinie.  Bo dopiero się wprowadzili . Oczywiście starsze babcie , które wracały z kościoła , albo  z czego tam wracają starsze babcie , mówiły ,że te symbole i loga zespołów na koszulce tej dziewczyną są takie szatańskie i to coś musi znaczyć !

Agata znudzona już tym ,że nikogo nie zna poszła się przejść . Zauroczona skwerkiem w środku miasta usiadła na ławce . W słuchawkach leciała nowa piosenka ulubionego zespołu rockowego .
Zobaczyła budynek w którym znajdowała się biblioteka , na drugim końcu skwerka . Przyjrzała się dzieciom bawiącym się parę metrów od niej  przy fontannie. Dokładnie na  środku placu .
-Muszę tu przyjść potem z Szymkiem  - pomyślała.

Wstała i poszła do biblioteki .
-Dzień dobry , chciałabym założyć sobie kartę - powiedziała wesołym głosem , do blondwłosej  , na oko 32luetniej bibliotekarki .
-Dzień dobry , jak się nazywasz?
-Młynarska Agata . 
-Jesteś  może rodziną Małogsi ?
- Jakiej Małgosi ?
-Nie znasz? Oh , to pewnie zbieżność nazwisk - zaśmiała się kobieta.  - Więc ty pewnie jesteś tą dziewczyną co się wprowadziła na Leśną tak?
-Dokładnie . - uśmiechnęła się  do bibliotekarki .
- Więc witamy w naszych skromnych progach Agato . Nazywam się Rozalia Tymaczek , ale mów mi Róża , jeśli chcesz.
- Miło mi , ja jestem Agata Młynarska. Po prostu Agata.
-Mi też miło.  -  Jasnoniebieskie oczy Rozalii wpatrywały się w każdy centymetr ciała Agaty . No cóż, chciała się jej przyjrzeć, choć nie za miło to wyglądało .   - Hmm, jaką literaturę czytasz? Romanse, sience fiction , fanatzy , kryminały , horrory?
- Wszystkiego po trochu .
- Okey ... Tam na lewo jest dział młodzieżowy , potem jest półka z poradnikami , a za nią kryminały i powieści .
- Dziękuje. - Agata poszła do działu młodzieżowego . Zobaczyła tam znane książki jak Harry Potter , czy  ,,Igrzyska Śmierci '' .Nie były złe , ale czytała je ze sto razy. Szukała czegoś mniej pospolitego. Parę półek dalej rzuciła jej się w oczy książka Barbary Delinsky ,, Ogród marzeń '' .


Wychodząc z biblioteki , z książką w torbie  poszła na zakupy. Mama nie puściła by jej bez listy zakupów w ręku .
Poszła do jakiegoś marketu .Przy półce  z napojami zobaczyła przystojnego blondyna .
- Blondyni to zawsze bajeranci - myślała wspominając byłego chłopaka.
-Hej - podszedł do niej w momencie gdy przypominała sobie pierwsze rozstanie.
-Hej - odburknęła nawet nie podnosząc głowy  .
-Co taka naburmuszona?
- Miałam złe doświadczenia z blondynami i teraz ich unikam.
- He, ja tam miałem złamane serce przez rudzielca i nie traktuje ich z góry.
- Fajnie masz. No i się tak nie gap , próbuje robić zakupy.
- Patrzę się bo jesteś piękna.
- Fajnie masz . - Był nawet miły , może dam mu szanse
- Czy Ty mnie spławiasz?
- Aktualnie zastanawiam się czy wziąć jabłko-mięta czy wiśnia.
-Weź ten z arbuzem .
- Okey,  spróbuje nieznajomy chłopaku.
- Jeśli chcesz mogę przestać być nieznajomy .
- Okey, i tak nikogo tu nie znam . Jestem Agata.
- Adrian, Adrian Poręba . A Tobie jak na nazwisko ?
- Młynarska. A co chcesz może znać nazwisko swojej ofiary za nim brutalnie ją zamordujesz po gwałcie?
- Ej ej ,nie rozpędzaj się tak Aga. A jesteś może rodziną Gośki?
- Ej ,ej . To ,że mi się przedstawiłeś nie wyklucza faktu ,że nie  możesz być psychopatą z siekierą , i ,że możesz mówić mi Aga. I nie  , nie jestem rodziną żadnej Gośki .
-Nie jestem psychopatą.
- Tego nie mogę być pewna. .
- Ej a może pójdziesz do mnie obejrzeć film ? Okey?
-Co ty mi tu amerykańską komedię romantyczną odstawiasz? 
- Hm, może jakąś obejrzymy  ? - Teraz zaczął być irytujący
- Wybacz , ale to nie jest Amerykańska komedia romantyczna , więc nie będę szła oglądać filmu z obcym chłopakiem . Sorry
- Hmm ,twarda sztuka lubię takie.
- A ja Cię nie ... Hmm czyżby to miejscowy podrywacz?
- Troszkę . - jego uśmiech zbyt przypomniał jej Rafała  .
 -Słuchaj , jeśli szukasz jakieś naiwnej laski ,żeby dała Ci dupy , to  wybacz  nie do mnie.
- Ej, teraz to się naprawdę rozpędziłaś.
- O to chodziło . Cześć. - poszła do kasy
- Zaczekaj! Dasz mi chociaż swój numer?!
- Nie, dzięki !
 -Co za palant  - pomyślała wychodząc ze sklepu. - 16latek szuka jakieś naiwnej aha...
I  o co wszystkim chodzi z Małgosią ? !Nie znam żadnej  Mał ...  Kartka... kartka w spodniach .Małgosia... zdjęcie  w albumie... GDZIE JEST ALBUM ?!















































piątek, 12 września 2014

Rozdział 7

W supermarkecie kupili trochę bananów i mandarynek , jakieś chipsy , soki i gazetkę o sporcie .
W poczekalni szpitala czekała już mama. Siedziała na plastikowym krześle ze smutną miną .
- Cześć  - rzuciła do nich smętnie
- Cześć. I co  z nim jest   ? - zapytała Agata
- Jeszcze się nie wybudził ... lekarze zrobili kila badań . Mają nadzieje ,że do jutra się obudzi .
- Właściwie, co się stało ,że stracił przytomność? - Tata ożywił się zadając to pytanie Agacie .
-No..
- Agata mów - powiedziała z politowaniem mama .
- Weszłam do jego pokoju zobaczyć co robi, jak tylko wyszliście. Rysował coś przy stoliku .
Posiedziałam z nim trochę , a potem wyszłam do  łazienki  . Kiedy wróciłam zobaczyłam go nie przytomnego na podłodze ... ułożyłam go w pozycji bezpiecznej i zadzwoniłam na pogotowie ..  -  Odpowiedziała patrząc na podłogę.
- W cale nie kłamałam - pomyślała - tylko nie ujawniłam wszystkich szczegółów .Nie mogę im powiedzieć  o Danielu... Jeszcze tego brakowało żeby myśleli ,że zwariowałam !
- No dobrze... - powiedziała słabo mama - załóżcie kapcie ochronne i idziemy na odział dziecięcy .

Na końcu korytarza znajdowała się winda.  Wsiedli do niej , odział dziecięcy znajdował się na 3 piętrze . Agata przejrzała się w lustrze . Poprawiła włosy . Popatrzyła na odbicie mamy . Blond włosy upięła w kok , odkrywając czoło.  Była piękną kobietą , o promiennej twarzy , na której teraz pojawił się smutek . Przekierowała wzrok na tatę , kiedy zobaczyła ,że   zza jego pleców wystaje rudo blond czupryna. Odwróciła się tyłem do lustra lecz nikogo nie zobaczyła. Spojrzała na nie znowu, obok jej odbicia zobaczyła odbicie Daniela. Popatrzyła na przestrzeń po jej prawej stronie - była pusta.
-Obudzi się. Nie musisz się martwić - posłyszała jego głos - nie ma go na liście, spokojnie. On wróci.- Uśmiechnął się do niej .  Odwzajemniła nie pewnie uśmiech .
- Mam do ciebie tyle pytań- pomyślała - ale nie mogę ich zadać , bo rodzice  pomyślą ,że zwariowałam .
- Słowami komunikują się tylko ludzie. My czujemy to co inni chcą powiedzieć . Ty również. Czujesz zbyt mocno . Nie jesteś stąd. Jesteś w tym świecie by go ratować. Potrzebujemy cię . Już urządzają dla ciebie wielkie przyjęcie! Tylko najpierw musisz pokonać ...
 - Danielu , rozgadałeś się - usłyszała ten sam głos od którego pochodziła ręka na jego ramieniu gdy ostatni raz się spotkali .
- Już nie będę! Mogę jeszcze zostać? Chcę zobaczyć Szymka!- Rozmówca chyba się zgodził , bo nadal go widziała .
- Czy będę cię normalnie widzieć?
- Nie mam aż tyle siły... Nie zawsze będziesz mnie słyszeć i widzieć , ale pamiętaj ,że zawsze będę z tobą . Byłaś taka mała kiedy cię ostatnio widziałem ...
- A jeśli chodzi o wiek ... Kto z nas jest starszy ?
- Ludzie mają dziwne zwyczaje . Dopiero tu to zrozumiałem . Ty widzisz mnie jako 13 latka, bo tyle miałem lat gdy ostatnio pojawiłem się w tym świecie . Ale wiek to tylko liczby. Gdy tu powrócisz zobaczysz moje prawdzie ciało .
- Jak to gdy wrócisz ?
- Powiedziałem ci już za dużo ...wybacz już nie mogę ci nic więcej powiedzieć .
- Czy rodzice nie będą się zastanawiać , że tak stoję bez ruchu ?
-  Czas to pojęcie względne. Możemy rozmawiać całą wieczność a dla nich to będzie tylko sekunda .
- Nie rozumiem
- Gdy wrócisz zrozumiesz.
- Powiedz... naprawdę wpadłeś pod samochód? ?
- Nie mogę ci jeszcze powiedzieć .
- Ale...
- Jeszcze nie  .
- No dobrze...
- Wróćmy już do ludzkiego świata. Chcę zobaczyć znów Szymka.
- Ale my jesteśmy w świe...
- Nie rozumiesz... Jeszcze za mało wiesz,  a ja nie mogę ci jeszcze wszystkiego wytłumaczyć. Mrugnij .
-Ale..
- Po prostu mrugnij, proszę .- Mrugnęła. Sylwetka Daniela zamajaczyła w lustrze , po czym całkowicie zniknęła . Gdy odwróciła się w stronę drzwi usłyszała tylko :
- Pamiętaj : nie zawsze będziesz mnie słyszeć i widzieć , ale zawsze będę przy tobie.


Drzwi windy otworzyły się  z hukiem. Wyszli z nich we trójkę  . Mama poszła przodem prowadząc ich do sali w której był Szymek .  Na drzwiach pomieszczenia zobaczyła numer 39 .
W sali były dwa łóżka,na jednym leżał jakiś chłopak  przeglądający  gazetkę , wyglądał na około 8 lat.  Na drugim łóżku leżał Szymek .
Widok małego ciałka jej brata podpiętego pod kroplówki i respirator zmroziło dziewczynie krew z żyłach .
- Dlaczego on ma respirator ?! -krzyknęła do mamy
- Gdy go tu przywieźli , odzyskał na chwilę przytomność , ale zaczął się dusić . Dlatego podłączyli go pod respirator - powiedziała mama prawie płacząc.
- Kochanie - powiedział tata obejmując ją ramieniem .
-Spokojnie - usłyszała Daniela - on się wybudzi , wybudzi...  Rozmawiałem z nim on... Cholera! Ciągle zapominam , że ty już nie wiesz a ja jeszcze nie mogę ci nic mówić ...